Wczoraj mieliśmy piłkarski wtorek, głównie za sprawą powrotu Ligi Mistrzów. Można jednak zaryzykować stwierdzenie że najlepszy mecz tego dnia nie odbył się w Barcelonie czy Paryżu, a w Bronowie! Dla Rotuza to zwycięstwo było największym osiągnięciem w całej historii, wszak że pokonali lidera III ligi składającego się zawodowych piłkarzy, to jeszcze zwycięstwo to odniesione zostało w iście brawurowym stylu!
Zespół Rekordu nie zlekceważył drużyny z Bronowa, wystawił jeśli nie najsilniejszy to na pewno optymalny skład, Rotuz raczej był skazywany na pożarcie w tym starciu. No przecież w lidze same porażki, marnym pocieszeniem jest że pechowe, nieznaczne i po niezłej grze. Tu przyjeżdżają profesjonaliści na kontraktach! I to nie się męczyć, tylko zrobić swoje i zameldować się w finale podokręgu Bielsko-Biała! No tak to mogło, a nawet powinno wyglądać, boisko napisało jednak inny, bardziej emocjonujący scenariusz.
Już w 3 minucie można było przecierać oczy ze zdumienia, gdy Rafał Adamczyk przedryblował kilku defensorów rywala i mocnym strzałem otworzył wynik spotkania, po niespełna 10 minutach kolejna akcja, tym razem zakończona rzutem rożnym. Do narożnika podszedł Feruga, dokręcił piłkę mocno na pierwszy słupek i nieznacznie podbita chyba przez obrońcę rywala wpada do bramki, dając już dwubramkowe prowadzenie. W tym momencie wszyscy w Bronowie byli zdziwieni- jedni negatywnie, a reszta pozytywnie! Rotuz grał jak natchniony, ich skoki pressingowe dyktowane przez trenera Kubicę były niesamowite, w dodatku prawie zawsze skuteczne. Rekord miał problem z konstruowaniem akcji, Rotuz sprawnie przesuwał się po boisku uniemożliwiając rozwój jakiejkolwiek akcji, a gdy nadarzyła się okazja dochodziło do odbioru i kontry. Rotuz nie bał się atakować, nie bał się dryblować ale także nie bał się bronić pewnie i skutecznie. Zespół rywala to mimo że sytuacji w pierwszej połowie nie stworzył praktycznie żadnych, to wystarczyła im jedna bezpańska piłka na 20 metrze, płaski i celny strzał Wyroby dał tym samym gola kontaktowego w 24 minucie. Mogło się wydawać że będzie to impuls dla przyjezdnych, że gospodarze poczują strach, a doświadczony przeciwnik to wykorzysta, nic z tych rzeczy. Rotuz grał swoje, grał pewnie, przeważał w ofensywie, a jednocześnie zabezpieczał tyły swoich formacji.
Po pierwszej połowie stojącej na wysokim poziomie, przyszedł niepokój w przerwie jaka będzie gra obu drużyn po zmianie stron. Stało się tak jak każdy kibic mógł założyć, Rekord ruszył do odrabiania strat, napotkał jednak na swej drodze bardzo solidnego w defensywie rywala. Dlatego każdy pomysł na akcję ofensywną był skutecznie neutralizowany. Dobra gra defensywna gospodarzy nie doprowadziła do utraty gola, a dodatkowo umożliwiała wyprowadzanie kontrataków, po jednaj z takich akcji w słupek trafił Cyroń. Jak to się mówi co się odwlecze to nie uciecze…ale żeby zdobyć gola przewrotką? To się nie miało prawa udać, a jednak! Najpierw faulowany przed polem karnym był Szczelina, konsekwencją była czerwona kartka dla faulującego kapitana gości. Do stałego fragmentu gry podszedł Feruga, piłka po jego strzale została podbita przez mur i miała spaść wprost pod nogi Cyronia ten jednak nie czekał aż spadnie na murawę tylko złożył się idealnie do przewrotki i uderzył na tyle precyzyjnie że strzał ten zaskoczył bramkarza gości dając dwubramkowe prowadzenie gospodarzom. Rotuz był na fali, jednak Rekord nie odpuszczał. W 79 padł kolejny gol kontaktowy, dający gwarancję emocji w końcówce meczu. Jak się okazało Rotuz również nie miał zamiaru przejść do twardej defensywy, tym razem na listę strzelców sytuacji sam na sam wpisał się Strzelina, a była 89 minuta! Trzeba przyznać że atmosfera na boisku gęstniała z każdą minutą, Rekord nie chciał odpuścić, a Rotuz nie chciał wypuścić sukcesu z rąk. W takiej sytuacji sędzia powinien być sprawiedliwym rozjemcą i gwarantem porządku na boisku, pobożne życzenie… Na przestrzeni kilku minut dwóch graczy wyleciało z boiska z czerwonymi kartkami, co ciekawe był to ewidentny wynik frustracji gdyż przeciwnik za identyczne przewinienia nawet nie był karany przerwaniem gry. Rekord wykorzystał ten chaos i w 93 minucie zdobył jak się okazało ostatniego gola w tym meczu. Spotkanie zakończyło się w 99 minucie, dając zasłużone zwycięstwo drużynie z Bronowa.
Kto był ten na pewno nie żałuje. Rotuz w finale!!!!
Rotuz vs Rekord 4:3 (2:1)
1:0 Adamczyk (3′)
2:0 Bogunia (11’, gol samobójczy)
2:1 Wyroba (24’)
3:1 Cyroń (72′)
3:2 Idzik (79′)
4:2 Szczelina (89′)
4:3 Kasprzak (90+3′)
Rotuz:
Granatowski – Cyroń, Mencnarowski, Bieńko, Strzelczyk, Pisarek, Feruga, Wronka (76′ Rodak), Wieczorek (61′ Dzida), Skęczek (50′ Szczelina), Adamczyk (90′ Tański)
Rekord:
Szumera – Macura (46′ Madzia), Pańkowski, Walaszek (46′ Kareta), Bogunia (46′ Kasprzak), Wyroba (46′ Nowak), Twarkowski, Mańka (46′ Nocoń), Kamiński (46′ Waluś), Kempny (61′ Świderski), Idzik