Gdy opadł kurz po premierowej wygranej Rotuza na boiskach Okręgówki, było trzeba wyjść po raz kolejny na murawę aby potwierdzić, że wygrana z Wilkowicami nie była przypadkiem. Rotuz jechał do Jaroszowic, drużyna bardzo doświadczona, jednak samym doświadczeniem nie można meczu wygrywać. No chyba, że to doświadczenie ma sympatyczną twarz Daniela Gaszczyka który potrzebował dwóch minut na boisku aby zdobyć gola „zabijającego” mecz. Ale po kolei…
Spotkanie zaczęło się od razu z wysokiego biegu. W pierwszych minutach Rotuz zaskoczył rywala wysokim pressingiem, jednak zespół JUWe poradził sobie z tym i płynnie przeszedł do ataku. Już po kilku minutach w wyniku nerwowych poczynań Bronowskiej defensywy, zespół gospodarzy mógł prowadzić i to dwiema bramkami. Jednak piłka nie wpadła do bramki, a Rotuz okrzepł i zaczął grać odpowiedzialnie zarówno w defensywie jak i ofensywie. Mecz zdecydowanie się wyrównał, gospodarze stworzy kolejne sytuacje bramkowe jednak już nie na tyle groźne. Rotuz również mógł wyjść na prowadzenie po przebojowej akcji Adamczyka, niestety zabrakło siły na wykończenie rajdu.
W drugiej połowie to już goście byli drużyną lepszą, gospodarze co prawda oddali jeszcze kilka strzałów, jednak był niecelne lub blokowane. Przewaga Bronowian była widoczna, ale nie kolosalna, dodatkowo rywale słabli z każdą akcją. Mimo to zanosiło się na bezbramkowy remis. Zanosiło, ale się nie udało. Dobrą wrzutkę Ferugi z rzutu rożnego na gola zamienił Jakub Mencnarowski, który świetnie nabiegł na piłkę i potężnie uderzył głową. Od tej chwili przyjezdnym grało się o wiele łatwiej, goście zdecydowanie się odkryli co w połączeniu z ewidentnym brakiem siły, stworzyło kolejne okazje dla Rotuza. Mimo sytuacji to jednak piłka nie chciała wpaść do bramki. Najlepszą okazję ku temu miał Skęczek jednak uderzył nieczysto piłkę dzięki czemu z łatwością złapał ją bramkarz. Gdy już mecz zbliżał się ku końcowi, a trener Kubica bardziej niż zdobywać kolejne gole wolał bronić wyniku, na boisku pojawił się Gaszczyk aby skraść kilka cennych chwil. Trzeba przyznać że trener miał nosa, bo już minutę po wejściu na boisko niespodziewanie pierwszy dobiegł do bezpańskiej piłki w polu karnym i wykończył bezbłędnie akcję Klaudiusza Mencnarowskiego. Na boisku zapanowała euforia, a doświadczony wychowanek klubu utonął w objęciach całej drużyny, po czym sędzia zakończył spotkanie. Warty odnotowania jest fakt, że to drugi mecz z rzędu w którym Gaszczyk pojawia się na boisku w końcówce, a Rotuz zdobywa ważnego gola. Przypadek…?
OKS JUWe Jaroszowice vs UKS Rotuz Bronów 0:2
73′ Mencnarowski J.
94′ Gaszczyk
JUWe:
Pieczonka, Krzczuk, Józefowicz (46′ Hornik), Gurbisz (70′ Chrząścik), Czupryna (60′ Matysek), Banaś, Braś, Szlosarek, Żytka, Koczy, Cibor (85′ Dryk)
Rotuz:
Miłkowski, Mencnarowski J., Świerkot, Bieńko, Dzida, Pisarek (94′ Bialik), Feruga, Skęczek, Strzelczyk (70′ Szczelina A.), Wronka (78′ Mencnarowski K.), Adamczyk (92′ Gaszczyk)