Niedziela, godzina 11, pogoda też nie sprzyjała grze w piłkę…właśnie tak można było podsumować występ Bronowskiej ekipy, cytując klasyka.
Rotuz po raz kolejny przystępował do meczu w okrojonym składzie, kontuzje wykluczyły braci Ferugówm, a za kartki pauzowali Strzelczyk i Cyroń. Tym samym na ławce znalazło się zaledwie dwóch rezerwowych plus bramkarz. Czy to jest jednak wytłumaczenie boiskowych wydarzeń? Jeśli tak to w niewielkiej części… Rotuz źle zaczął spotkanie i to na tyle źle, że po dwudziestu minutach goście prowadzili czterema golami. Bronowianie byli karceni bezlitośnie za najmniejszy błąd, a przyjezdni byli doprawdy bezlitośni. Dopiero w 37 minucie bramkę dającą promyk nadziei zdobył Szczelina, gol był jednak bardziej wynikiem zamieszania w polu karnym goczałkowic niż przemyślanej akcji dlatego też nie przyniósł przełamania Bronowskiej niemocy, potwierdzeniem tej tezy było jeszcze jedno trafienie gości. Sędzia zakończył pierwszą połowę, a druga część gry niewiele różniła się od pierwszej.
Goczałkowice mogły sobie pozwolić na spokojniejszą grę, oszczędzając siły. Przyjezdni zdobyli jeszcze jedną bramkę mimo większej ilości sytuacji. Rotuz odpowiedział trafieniem Wronki po niezłej kontrze. Druga połowa zakończona bramkowym remisem. Szkoda, że do protokołu został wpisany również rezultat pierwszych trzech kwadransów…
Już w najbliższą niedzielę wyjazd do Wisły Wielkiej, czyli ostatniej drużyny w tabeli.
Mimo, taki rywal również potrafi przysporzyć problemów, wierzymy że to będzie idealny moment do powrotu na zwycięską ścieżkę!
KS Rotuz Bronów vs LKS II Goczałkowice 2:6 (1:5)
3′ Maślorz Adam
12′ Grygier
14′ Maślorz Anam – rzut karny
22′ Piesiur
37′ Szczelina
42′ Grygier
65′ Benek
70′ Wronka
Rotuz
Granatowski, Skęczek, Mencnarowski, Świerkot, Wronka, Bieńko, Szczelina (80′ Widuch), Adamczyk, Pisarek, Dzida, Zarychta (70′ Stanclik)
Goczałkowice
Łubik, Kozieł (80′ Markiewicz), A. Maślorz (70′ Widłok), A. Maślorz (75′ Żmij), Piesiur, Grygier, Maśka, Skowronek (78′ Złotowski), Dzida, Żur, Benek