Po przegranej z BKS-em drużyna Rotuza szybko się otrząsnęła i zaznała rehabilitacji, pokonując LKS Bestwina 3:1!

Jeśli chodzi o sam przebieg meczu, na pewno kibice nie mogli narzekać na nudę. Rotuz od początku postawił na ofensywny wariant, co zaowocowało kilkoma niezłymi okazjami. Wśród zawodników, którzy mogli otworzyć wynik meczu wymienić należy Rafała Adamczyka, Bartłomieja Ferugę oraz Kacpra Wiznera. Niewykorzystane okazje mogły się zemścić na ekipie z Bronowa, gdyby nie świetna interwencja Adriana Granatowskiego, który wygrał pojedynek sam na sam z Wojciechem Wilczkiem. 

W końcu jednak widzowie doczekali się bramkowych łupów. Z przymrużeniem oka, pierwszą bramkę dla Rotuza w 34. minucie zdobył B. Feruga… Bartłomiejem Bieńko. Na odpowiedź LKS-u długo czekać nie trzeba było. 3 minuty później Wilczek zachował zimną krew w sytuacji „oko w oko” z golkiperem Rotuza po złym wybiciu Olafa Tańskiego. 

Taki przebieg pierwszej połowy zapowiadał wyrównane kolejne trzy kwadranse. Sporo jednak zmieniła czerwona kartka otrzymana przez zawodnika LKS-u Macieja Kosmatego. Rotuz wykorzystał grę w przewadze i dołożył kolejne dwie bramki. Wpierw Robert Wieczorek rozmontował defensywę bestwinian i z ostrego kąta przelobował bramkarza LKS-u, a w 87. minucie Konrad Dzida głową skierował piłkę do siatki. Gospodarze meczu mogli pokusić się o zredukowanie rozmiarów porażki. Rzut karny, podyktowany za faul Konrada Kowaliczka, wybronił Patrykowi Wentlandowi Granatowski. 

Komentarz Jakuba Kubicy (trenera Rotuza Bronów): Inauguracja rundy wiosennej zdecydowanie nam nie wyszła, ale udało się przeanalizować spotkanie z BKSem i w mikrocyklu przed sobotnim meczem mocno popracowaliśmy nad tymi aspektami, które nam nie wychodziły, a te, które nam w jakimś stopniu funkcjonowały staraliśmy się udoskonalić. Za nami ciężkie i trudne spotkanie z przebudowaną drużyną z Bestwiny. W tym meczu nie mogłem skorzystać z pauzujących za kartki Mencnarowskiego i Strzelczyka, kontuzjowanego i wyłączonego na jakiś czas Szczeliny, Daniela Ferugi, który miał „swój” mecz w roli trenera MRKSu oraz chorego Rodaka, więc z automatu skład musiał się zmienić.

Przygotowując się do każdego meczu staram się dowiedzieć jak najwięcej o rywalu, by móc przekazać drużynie te najważniejsze informacje. Tak też było w przypadku Bestwiny, która tak samo jak my nie mogła zagrać w optymalnym składzie. Już w szatni na odprawie było czuć tą pozytywną energię, skupienie na celu i na realizacji założonego planu. Początek meczu mógł tak naprawdę „zamknąć” spotkanie. Mieliśmy dwie znakomite sytuację, lecz w sposób sobie tylko wiadomy bramkarz Bestwiny, Mateusz Kudrys je obronił. Pierwsi strzelamy bramkę po rzucie wolnym z bocznego sektora nogę „dokłada” Bieńko. Natomiast znów kilka błędów indywidualnych przy wyrównującej bramce Wilczka spowodowało nerwową końcówkę pierwszej połowy w naszym wykonaniu. Dobre zmiany w przerwie plus kilka uwag co poprawić oraz na co zwrócić szczególną uwagę i znów wróciliśmy na właściwe tory. Czerwona kartka, którą ujrzał zawodnik z Bestwiny powinna nam pomóc, lecz pierwsze 10 minut w grze w przewadze nie było takie jakie bym sobie życzył. Na szczęście odsunęliśmy na bok nerwowość i złe wybory. Bramka Wieczorka, który wygrał pojedynek 1 na 1 przy linii końcowej i przelobował bramkarza w trudnej sytuacji oraz bramka głową Dzidy po zespołowej i kombinacyjnej akcji to było to czego nam brakowało przy wyniku remisowym. W końcówce mieliśmy jeszcze dwie bardzo dobre okazje do podwyższenia wyniku, lecz i rywal miał bardzo groźne kontry i górował nad nami przy swoich stałych fragmentach gry. Nie potrzebny faul w polu karnym Kowaliczka w doliczonym czasie gry, lecz Granatowski stanął na wysokości zadania i obronił rzut karny.


Podsumowując, jestem bardzo zadowolony z wygranej, widać było w radości po meczu jak każdemu zależało na tym. Nie był to łatwe spotkanie, ale na taki się też przygotowywaliśmy. Próbowaliśmy przeciwstawić się mocnym stronom rywala jednocześnie narzucając swój styl gry. Dobra praca na treningach została przełożona na mecz i wynikiem tego możemy się cieszyć z trzech punktów. Jednakże twardo stąpamy po ziemi i kolejny cel przed nami – Soła Kobiernice w świąteczną sobotę, która bardzo dobrze wystartowała na wiosnę zgarniając komplet punktów.

LKS Bestwina – Rotuz Bronów 1:3 (1:1)

Bramki:

0:1 Bieńko (34′)

1:1 Wilczek (39′)
1:2 Wieczorek (67′)
1:3 Dzida (87′)

Skład: Granatowski – Tański (46′ Wronka), Bieńko, Stanclik (46′ Kowaliczek), Cyroń, Wizner (75′ Dzida), Pisarek, Świerkot, Wieczorek (90′ Banaszkiewicz), B. Feruga (90′ Iskrzycki), Adamczyk