Po pierwszej ligowej porażce z Pszczynie, mecz na własnym obiekcie z przedostatnimi Studzienicami miał być idealnym momentem, aby wrócić na zwycięskie tory. Miał…
Co się wydarzyło w Bronowie? Tego chyba nadal nie wie nikt z ekipy Rotuza, ale również zwycięska ekipa Studzienic, może być w szoku że zwycięstwo przyszło, aż tak łatwo. Rotuz „nie wyszedł” na to spotkanie „żelazną jedenastką”. Na ławce zostali niespełna sił Adamczyk i Wronka. Jednak ciężko stwierdzić czy to było powodem problemów, bądź dyspozycja dnia, a może zwykły pech. Rotuz często był przy piłce, jednak za każdym razem brakowało odpowiedniego zagrania zwieńczającego akcję. Albo kluczowe podanie było złe albo strzał niecelny. Przyjezdnym w tym dniu wychodziło prawie wszystko. Zaczęło się o rzutu rożnego, kiedy to piłki nie przeciął ani bramkarz Bronowian, ani żaden z obrońców, dlatego bezpańsko spadła na głowę rywala dzięki czemu goście w 19 minucie wyszli na prowadzenie. Do tego momentu Bronów miał dwie dobre sytuacje bramkowe jednak strzały były niecelne. Dopiero po utracie gola świetne dośrodkowanie Dzidy na gola wyrównującego zamienił Strzelczyk. Nie dało to jednak zbyt wiele Rotuzowi, ponieważ obrońcy zgubili gracza gości i znów gola trzeba było zapisać dla Studzienic. Przed przerwą wpadła jeszcze jedna bramka i gospodarze schodzili do szatni przegrywając 1:3.
Jako że w tym sezonie zawsze drugie połowy były lepsze  w wykonaniu Bronowian, to nadzieje na odrobienie strat były dosyć duże. Jednak znów zbytnie rozprężenie w defensywie Rotuza, spowodowało, że zawodnik przyjezdnych znalazł się w sytuacji „sam na sam” ze Szkucikiem, a bramkarz Rotuza w trakcie interwencji faulował rywala… Rzut karny na gola zamienił pewnie zawodnik Studzienic. W tym momencie zdecydowanie zapachniało sensacją. Podziałało to ewidentnie pobudzająco, gospodarze rzucili się do zmasowanego, ale spóźnionego ataku, strzał Sosny z dystansu wpadł do bramki i zmniejszył nieco rozmiary porażki co zapowiadało nerwową końcówkę. Kolejna akcje jednak nie przyniosły efektów, kilka strzałów zostało zablokowanych, kilka było niecelnych. Obrona Studzienic była niezwykle heroiczna, czasem przypadkowa, ale ważne że szczęście było po ich stronie.
Wynik do końca meczu nie uległ zmianie, a po końcowym gwizdku wśród kibiców i graczy Rotuza zapanował…niesmak. Czy był to po prostu pechowy dzień w którym nic nie wychodziło, a rywalowi wszystko? Czy może Bronowska maszyna się lekko zużyła i jest potrzebna jakaś interwencja aby wrócić z powrotem na drogę dobrej i skutecznej gry? Odpowiedź przyjdzie zapewne niebawem. Bo już za tydzień w niedzielę, przyjdzie się zmierzyć z rezerwami Goczałkowic. 
Pech niczym choroba zakaźna przeszedł również na drużynę Rezerw, która mimo niezłego meczu przegrała po indywidualnych błędach w Wapiennicy 2:1, a gola dla Rotuza zdobył Gaszczyk. 

Rotuz Bronów vs LKS Studzienice 2:4 (1:3)
19′ Janosz
30′ Strzelczyk
33′ Janosz
40′ Wybrańczyk
56′ Janosz – rzut karny
78′ Sosna

Rotuz:
Szkucik, Mencnarowski J. (46′ Wronka), Bieńko, Zarychta, Dzida (85′ Bialik), Świerkot, Pisarek, Skęczek (46′ Adamczyk), Feruga, Strzelczyk (75′ Mencnarowski K.), Szczelina A.

Studzienice:
Król, Wybrańczyk (84′ Janosz A.), Tomaszczyk (70′ Węglarz), Pilar, Janosz Marcin, Janosz Mariusz, Janosz F., Tomaszczyk J., Duda, Kumor, Galoch